SYN-AKE opiera się na opatentowanym mechanizmie, który naśladuje toksynę peptydową zbudowaną z sekwencji 22 aminokwasów.
Toksyna ta została wyizolowana właśnie z jadu żmii Trimeresurus Wagleri, zamieszkującej południowo-wschodnia Azję. Jej działanie skupia się na natychmiastowym i trwałym rozluźnieniu zmarszczek mimicznych. SYN-AKE ma doskonałe właściwości wygładzające, redukuje i spłyca zmarszczki. A ponieważ wytwarza się ją syntetycznie, żadne zwierzę nie cierpi w procesie produkcji.
Kosmetyki naturalne i naturalne konserwanty. Chwyt marketingowy czy dobro dla skóry?
Pamiętacie nagonkę na parabeny? Wystarczy trochę poczytać (najlepiej książek naukowych i badań), aby dowiedzieć się, że wcale nie są szkodliwe. Parabeny nawet nie znajdują się na liście substancji zakazanych w kosmetykach a ich zawartość w produkcie nie jest prawnie ograniczona (jak to bywa w przypadku substancji szkodliwych lub mogących szkodzić). Znaleźliście jakieś badania, które mówią o szkodliwym działaniu parabenów? Zapewne nie, bo takich jak dotąd nie ma. Dlatego też w 2019 r. na producentów kosmetyków narzucono zakaz pisania „nie zawiera szkodliwych parabenów” bo to tylko chwyt marketingowy i wprowadzanie klienta w błąd. Słowa „bez parabenów” odchodzą do lamusa.
Nie można również napisać „nietestowane na zwierzętach” bo od 2013 r. żaden kosmetyk sprzedawany w Unii Europejskiej nie może być testowany na zwierzętach, a więc WSZYSTKIE spełniają ten wymóg. „Przyjazny dla alergików, bo nie zawiera konserwantów” również jest niezgodny z prawem, bo stosowanie konserwantów (czy to naturalnych czy syntetycznych jest dozwolone i wcale nie musi działać negatywnie na skórę – a wręcz nawet konserwanty naturalne dużo częściej wywołują podrażnienia, gdy przy syntetycznych takie podrażnienia są rzadkością).
Co więc można zrobić, aby przyciągnąć klienta, czymś co nie jest jeszcze uregulowane i specjalnie nie podraża kosmetyku?
Teraz mamy nową erę marketingową - kosmetyki naturalne! Czy to źle?